Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WOJTEK.
Ano, raz we śnie, alem wszystko widział
jakby na jawie.


DOKTOR.
A cóżeś tam widział?


WOJTEK.
Widziałem dobrze — wasz rozum...


DOKTOR.
Kpisz ze mnie?


WOJTEK.
Tak jak wy ze mnie... Bo kiejbyście rzekli,
że uzdolicie wykurować nogę
abo i rękę, juścićbym uwierzył —
jako że u nas bywają owczarze,
którzy to samo godnie wam uczynią
bez żadnej wielkiej nauki... A, mówię,
uwierzyłbym też, kiejbyście przedemną
tak się pochwalił, że i ból na wnętrzu
leczyć potrafisz, boć i u nas rosną
przeróżne zioła, a przedsię goryczka,
która uśmierza wszelakie cierpienia.
Ba, ja wam powiem, mój panie doktorze:
gdybyście rzekli, iż wam dosyć łacno
przedłużyć życie jakiemu choremu,
który miał umrzeć dziś, a zaś przez waszą,
widzicie, sztukę — jako że są różne
sztuki na świecie, dane nam przez Boga —
umrze za miesiąc abo i za roczek,
tobym uwierzył, inobym się zdziwił:
na co to wszystko? Bo kiej on jest biedak,
to się na ziemi dosyć nabiedował
i śmierć dla niego będzie wybawieniem.
A kiej jest bogacz, to się dosyć długo