Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CZEPIEC.
Króla.


DRUGI GÓRAL lekceważąco.
E! króla!... Toć my do Warszawy
nie jedno pismo słali z wielką prośbą,
by nas ochraniał od krzywdy... Napróżno...
Takiego króla...


CZEPIEC.
Juści! Tylko, wiecie,
za taką zdradę jest już ustawiony
palik w Krakowie, czeka na wnętrzności
pana hetmana... A pan hetman śmierci
bardzo się boi — zwłaszcza też od pala.


KRZYŚ.
Będzie wojował do ostatniej kropli.


CZEPIEC.
Niedźwiedź w oklepcach, kiedy mu do skroni
strzelec przyłoży lufę, będzie ryczał,
ale do walki niezdatny... Wie o tem
i pan Napierski.


KRZYŚ.
Janosik z mogiły
powstał i, mówią, wszedł w pana hetmana,
nic mu nie zrobi żaden wróg...


CZEPIEC.
Janosik
zaciął swą szablę w jaworze, lecz dzisiaj
jeszcze nie nadszedł jego czas, choć słuchy
takie rozpuszcza sam hetman, by zdurzyć
głupich górali...