Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŁĘTOWSKI.
Zapewne
wcale nie starszy, niż mój, Łętowskiego,
pana z Łętowni...


GAZDA Z RODU TATARÓW draźliwie.
Hihi! Łętki-prętki —
małym je palcem połamię!
Cała ta scena odbywa się w tempie bardzo pośpiesznem.
Duma rodowa z całym góralskim ujawnia się temperamentem. Zatarg, grożący wybuchem czynnym, u górali z powodu obrazy tej dumy nie rzadkim, uśmierza


RADOCKI z wyrzutem — poważnie.
Gazdowie,
nie miarkujecie, że dzisiaj nie idzie
o czerpak wody, ino o dunaje,
w których się dusza wykąpie... Nad wszystkich
starszy jest Adam, a zaś najmocniejszy
Ten, co was zwołał, sam Pan Bóg.


GAZDA Z RODU KALATÓW.
Niech będzie —
starszy, nie starszy! Ino, że za belką
w naszej świetlicy — to chciałem powiedzieć —
jest-ci dokument, a w tym pergaminie
pisał król Kaźmirz jeszcze przed wiekami,
jako do końca świata mamy prawo
łowić i strzelać, gdzie chcemy; użytek
z lasów i łąki też mamy, bo lasów
i łąk nie stworzył żaden pan, lecz drzewa
i wszystkie trawy z bożego posiewu
rosną, widzicie...


RADOCKI.
A co posiejecie,
owocu z tego zbierać wam nie wolno,