Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
164
JAN KASPROWICZ

By szkapsku też podrzucić, napaść jałóweczkę...«
Toć rzeknij sam: czyż z Jewką inaczej się działo?
Chlebaszka w bród i groszy, jak mówię, nie mało
Pszenicy, że, powiadam, tydzień machać kosą!
Ludziska aż zazdroszczą: »Ba! Orliczce boso
Nie trzeba wcale chodzić; ma-ci na trzewiki,
Ma cugi, sługi, pługi, sierpy i motyki;
Jest komu zorać zagon, jest i zasiać komu;
Jest skopać czem i pociąć, jest w co zwieść do domu.
Orliczce do kościoła nie walić piechotą,
Ma fasong, ma dwa źrebce maści, kiejby złoto;
Ma szle, że aż się mienią, wyszywane dery;
Starczyłoby ją nawet na pańskie kuczery
W bogatej liberyi, co od srebra kapie,
W jelenich rękawicach, w galonkowej czapie...
Hej! niema to jak wdowiec dla młodej dziewuli:
Obchucha na wsze strony, pierzyną obtuli,
Podmaśli, jak potrzeba, kłopot z warg wypije,
Jedwabny sprawi fartuch, korale na szyję;
Obetnie sam włosiska, łupież z ramion strzepie;
Pogładzi po policzkach, słodko zajrzy w ślepie;
Okręci ją naokół, posadzi na łóżku,
Przyniesie sam polewki kraszonej w garnuszku,
Nieomal sam jej strawy naleje do gęby,
Nieomal sam jej wciśnie kawał placka w zęby...
Orliczko — tak jej mówią — nam-ci trza kapustę
Ze szczerej jadać kłody, a ty codzień w tłuste
Opływasz, jako ryba, tak, jak ów karasek!
Orliczko! hej, Orliczko! tobie ino pasek
Rozluźniać na tym brzuchu, kiedy nam wypadło
Zaciągać coraz bardziej ciasne sznurowadło!...«


II.
Lecz Jewka na to ludzkie gadanie nie słucha!
U pasa nie popuszcza modrego fartucha
I z pychą do świętego nie jeździ kościoła...