Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
369
JAN III SOBIESKI.

— To ona, tak, to ona! — mówiła pani Wassalska drżącym głosem.
Tymczasem król powitał ambasadora, podał mu jedną a księżnie drugą rękę i poprowadził ich oboje do Maryi Kazimiery, która powstała.
— Witam cię, książę, — rzekła królowa, — i uważam za dobrą wróżbę, że cię możemy powitać na naszym dwo rze.
— Księżna Sassa Aminow! — rzekł król do Maryi Kazimiery, ciesząc się zawczasu niespodzianką, jaką dla niej będzie to spotkanie.
Sassa przystąpiła do królowej, która podała jej rękę.
— Sassa jest szczęśliwą, że może się zbliżyć do królestwa, u których tak chętnie przebywała, — rzekła księżna dźwięcznym głosem.
— A ja witam księżnę Sassę calem sercem! — rzekła królowa i w dowód szczególnej łaski pocałowała ją w czoło.
Król był także nadzwyczaj uprzej mym i serdecznym dla księżnej Sassy, co powszechnie zauważono.
Księciu Iwanowi podobało się to przyjęcie jego małżonki, pochlebiające jego dumie.
Zaczęły się przedstawienia, których sam król dopełniał.
Nagle, stając obok Sassy, która żywo rozmawiała z Maryą Kazimierą, zauważył na szyi księżnej taki sam starożytny naszyjnik, jaki miała jego małżonka! Dwa tylko takie naszyjniki istniały na świecie! Jeden miała na sobie królowa, a drugi Sassa!
Pojął jednak zaraz Sobieski, jak się stało. W naszyjniku Sassy brak było jednego ogniwa, co zręcznie pokryła kokardą.
Sassa zatem, ażeby ocalić królowę, ażeby oddalić od niej wszelkie niebezpieczeństwo, zamieniła z nią naszyjnik.
I teraz zatem znowu Sassa ukazywała się jak dobry anioł niosący szczęście i błogoslawieństwo.
Uczyniło to na królu głębokie, tkli we wrażenie. Przypomniały mu się wszystkie zajścia dawniejsze i oto stała przed nim biedna, ślepa niewolnica jako księżna. Był przejęty dla niej uczuciem rzewnego przywiązania i cieszył się, że ją może wobec całego dworu szczególną łaską swoją zaszczycić.
Marya Kazimiera także z nadzwyczajną dobrocią traktowała Sassę. Wszyscy przyglądali się jej. Z ust do ust szła cicha wieść, że szary skowronek powrócił, że ślepa niewolnica z Szi ras jest małżonką carskiego ambasadora.
Łaska, jaką jej okazywali oboje królestwo, powszechnie dobre czyniła wrażenie.
Ogólna uwaga zwróconą była na Sassę. Wszystkim wydawało się cudem to, co widzieli. Zdarzało się wprawdzie nieraz, że wschodni książęta kupowali piękne niewolnice i pojmowali je za żony, ależ Sassa była skazana na porzucenie na pustyni.
— To ona! ona żyje! — zawołała Jagiellona do kanclerza Paca, — jak się to stało? czyż jej nie wyprowadzono na puszczę?
— Uczyniono to, pani! Jak się wydostała z puszczy, to dla mnie jest zagadką.
— Patrz, kanclerzu, jaką łaskę król okazuje swej niewolnicy!
— Przestała być niewolnicą!
— W moich oczach jest nią jeszcze!
— Nie pani! Jest małżonką ombasadora obcego, potężnego mocarstwa! — zauważył nieznacznie kanclerz Pac.