Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
365 
JAN III SOBIESKI.

Kapitan przystąpił do Iszyma Beli.
— Zaprowadź Dorowskiego do kościoła, — rzekł.
Tatar wykonał polecnie.
Dorowski sądził, że mu każą odmówić modlitwę i przygotować się na śmierć.
Iszym Beli przywiązał konia do drzewa stojącego w blizkości, następnie wszedł z kapitanem i Dorowskim do kościoła.
Bzwonnik stał blizko wielkiego ołtarza nieruchomy i patrzył na to, co się działo.
Świece paliły się jasno. Pomiędzy nimi stał krucyfiks.
Wychowski podał rękę flisowi i poprowadził go do ołtarza.
Dorowski ukląkł i modlił się głośno.
Kapitan nie przeszkadzał mu.
Dorowski, — rzekł następnie donośnym głosem, — przysiąż tu w tym kościele na ten krucyfiks, że będziesz mówił prawdę.
— Wyznam wszystko panie, — odpowiedział klęczący wieśniak drżącym głosem.
— Czego chciał stary sługa Stefan, gdy przed laty przybył do ciebie? — zapytał kapitan.
Przyprowadził mi chłopca — rzekł Dorowski.
— Ile miał lat ten chłopiec.
— Około dziesięciu, panie.
— Co miałeś z tym chłopcem zrobić, Dorowski? Co ci rozkazał?
— Kazał mi chłopca zatrzymać u siebie.
— Miałeś już przedtem syna imieniem Sefana?
— Nie panie, nie miałem syna! Stefan o którym mówię, był to chłopiec, którego stary Wołoch do mnie przyprowadził.
— A zatem syn wojewodziny Wassalskiej, — szepnął kapitan.
I dalej indagował głośno wieśniaka.
— Czy ten chłopiec umarł? Powiedziałeś w pierwszem zeznaniu, że twoja żona i syn Sefan pomarli.
— Nie, panie! Sefan nie umarł, moja żona tylko umarła.
— A zatem żyje?
— Tego nie wiem, panie.
— Ileż lat miałby teraz?
Okoł dwudziestu pięciu, panie.
— Pamiętaj, że jestś w świętem miejscu i mów prawdę! — upomniał wieśniaka kapitan, — więc ten Sefan żyje?
— Nie wiem tego panie, tak mi Panie Boże dopomóż! — oświadczył Dorowski.
— Jak możesz nie wiedzieć, skoro był ci oddany pod opiekę.
— Uciekł odemnie, panie.
— Czy stary Wołoch nic ci nie mówił o jego pochodzeniu?
— Nie, panie, nic! Zdaje mi się jednak, że Sefan był synem jakiejś znakomitej damy.
— Dlaczego lepiej nie czuwałeś nad nim?
— Sefan był nędzny, chory i wynędzniały, gdy Wołoch przyprowadził go do mnie.
— Ale wyzdrowiał?
— Wyzdrowiał, panie.
— Czy ci nigdy nie mówił, gdzie był przedtem.
— Nie, panie, nic nie wiedział! Był długo chory! Nic nie można się by-