Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
358
JAN III SOBIESKI.

Gdy jej oznajmiono jego przybycie, drgnęła z radości.
Nie wątpiła, że przywiózł naszyjnik, że ją uwolni od wzrastającej z każdą chwilą męczarni. Przybywał właśnie w samą porę.
Królowa kazała wprowadzić kuryera do sali recepcyjnej i udała się tam zaraz z pośpiechem i niepkojem.
Kuryer ukląkł przed nią.
— Jaką wiadomość przynosisz mi pan? — zapytała królowa.
— Niestety, niepomyślną, najjaśniejsza pani...
— Więc hrabiemu Rochester nie powiodło się wynaleźć naszyjnika.
— Hrabia jest szczęśliwy i niepocieszony, — odpowiedział kuryer, — że musi waszej królewskiej mości oznajmić, iż wszystkie jego usiłowania były daremne. Czynił wszystko, co było w mocy ludzkiej, lecz bezskutecznie!
— A więc wszystko stracone! — szepnęła królowa.
Zapanowała jednak nad sobą i nie zdradziła przed kuryerem swojej rozpaczy.
— Wróć pan do hrabiego, — rzekła, — i zanieś mu moje podziękowanie za poniesione przez niego trudy.
Kuryer powstał i oddalił się.
Pozostawszy sama, Marya Kazimiera w strasznej rozpaczy, zakryła rękami twarz.
Ostatnia nadzieja znikła.
Co miała począć? Czy wyznać wszystko? Nawet wyznanie nie mogłoby jej ocalić, gdyż nietylko król pragnął ją widzieć w naszyjniku, ale dwór cały oczekiwał ukazania się jej w tym nieszczęsnym stroju.
Miałaż przyjść na festyn bez naszyjnika?..
Niepodobieństwo! Sobieski nigdyby jej tego nie przebaczył!...
Tymczasem naszyjnika nie było, miała tylko uszkodzony, który był dowodem jej winy, którego nie mogła włożyć!
Była złamana, zrozpaczona!
Chwila rozpoczęcia festynu zbliżała się coraz bardziej.
Służebne przybyły, aby ją ubrać. Królowa była zniewoloną przystąpić do tualety. W pięknych jej włosach upięto gustowną imitacyę korony. Kosztowna suknia z białego atłasu objęła jej piękną postać. Kobiety ułożyły fałdy tej sukni i czyniły wszelkie starania, ażeby podnieść strojem blask i urodę swej pani.
Ale blada barwa jej lica i mgławy wzrok zdradzały troskę, której była ofiarą. Widocznem było, jak wstrętnemi są dla niej te przygotowania do festynu.
Nareszcie służebne zapytały królowej, co zechce włożyć na szyję.
Marya Kazimiera odpowiedziała, że sama włoży sobie naszyjnik i odprawiła je.
Gdy pozostała sama, upadła ze łzami na fotel. Upokorzenie, które ją czekało, było okropne. Czuła, że go nie przeniesie. Wołałaby umrzeć, niż przeżyć następną godzinę.
Ciężka to była, okropna kara za jej moralne przewinienie.
W tem drzwi się otworzyły i weszła jedna ze służebnych.
Królowa zapytała niechętnie, dla czego jej przeszkadzają wbrew wydanemu rozkazowi.
— Najjaśniejsza pani raczy wybaczyć, — odpowiedziała lękliwie służebna, — jakąś dama zasłonięta welonem jest w przyległym pokoju i tak usilnie prosi o posłuchanie, że...
— Któż jest ta dama.. — zapytała królowa.