Ozema tyle już słyszała o religii chrześciańskiéj, że wyrazy dotyczące jéj obrządków niemal wszystkie były jej znane, chociaż ony w jéj myśli miały znaczenie tajemnicze i nieokreślone. Pojęła więc pytanie królowéj, i przyciskając rękę do serca, odrzekła z właściwą sobie prostotą:
— Luis poślubił Ozemę krzyżem chrześcian. — Luis myślał że umrze. — Ozema także — i Luis dał krzyż Ozemie, a Ozema poślubiła go sercem, jak czynią kobiéty w Haiti.
— To widoczne nieporozumienie, wynikające z różnicy języka i zwyczajów, zawołał Kolumb. Wiem że don Luis, śród burzy grożącéj niebezpieczeństwem, w pobożnym celu ofiarował księżniczce krzyż który nosił na szyi; lecz niewiadomość tylko dziewicy w tym darze niewinnym upatrzyć mogła godło małżeństwa.
— Czy w celu jedynie zbawienia i obrony ofiarowałeś jéj, hrabio, ten datek? zapytała królowa.
— Tak jest, sennoro. Wobec nieuniknionéj prawie śmierci chciałem pocieszyć to serce osierocone, pozbawione światła świętéj naszéj wiary, a nie mając nic innego pod ręką, oddałem jéj godło męki Zbawiciela, godło odkupienia, jako najskuteczniejszą obronę w wszelakiéj dolegliwości.
— Czyś nie nadużył nigdy jéj zaufania?
— Gardziłem zawsze obłudą, miłościwa pani, i wyznam, otwarcie jak na spowiedzi, w czém sądzę żem zawinił. Piękność i prostota obyczajów Ozemy, a mianowicie podobieństwo jéj do Mercedes, silnie mnie zajęły. Lecz serce moje nie było już wolne, i to właśnie podobieństwo nasunęło mi porównanie, którego wypadek nie mógł być korzystnym dla Indyanki. Otaczałem ją czułą troskliwością, bez ujmy wszelako swych uczuć dla Mercedes. Jeżelim więc zgrzészył, to przezto tylko, żem nie zwalczał skłonności jaką ku mnie powzięła Ozema; alem jéj nigdy nie ubliżył, ani słowem ani czynem.
— Beatrixo, wyznanie jego zdaje się prawdziwe. Znasz lepiéj odemnie swego synowca i wiedziéć powinnaś o ile zasługuje na wiarę.
— Ręczę sumieniem za jego niewinność, miłościwa pani. Serce Luis’a nie zna obłudy, i cieszę się niewymownie, iż cofnąć nam wolno potępiający go wyrok. Ozema, posłyszawszy o ślubnych obrządkach, i znając cześć chrześcian dla krzyża, mniemała, nieboga, że Luis ją poślubił.
— Być może iż tak jest rzeczywiście, rzekła królowa łagodnie. Starajmy się wyprowadzić z błędu to niewinne stworzenie; a że tu chodzi o uczucia niewieście, tylko kobiéty przeto powinny być obecne. Ustąpcie, sennorowie, i dajcie mi słowo rycerskie, iż nie wspomnicie nikomu o dzisiajszéj rozmowie. Jutro, hrabio de Llera, objawię swą wolę względem ciebie i Mercedes.
Po tych wyrazach Izabelli Kolumb i Luis opuścili posiedzenie, a królowa z kobiétami długą jeszcze prowadziła rozmowę, któréj treść podajemy poniżéj.
Zostawszy sama z markizą de Moya, Mercedes i Ozemą, Izabella zaczęła mówić o mniemaném małżeństwie z oględną troskliwością, lecz w sposób jasny i stanowczy. Ponowione zapytania objaśniły ją wkrótce, jakim sposobem młoda Indyanka stała się ofiarą tak dziwnéj i smutnéj w następstwach pomyłki. Pełna zapału i ufności, przywykła nadto do uwielbienia rodaków, Ozema mniemała iż hrabia podziela jéj uczucia. Od piérwszego zaraz widzenia odgadła istynktem kobiécym, że korzystne na nim zrobiła wrażenie; w przekonaniu więc że doznaje wzajemności, oddała się bezwzględnie złudzeniu, do którego nie-