rodzącéj się literatury warszawskiéj. Była to chwila, w której szczyt sławy Wójcickiego. Stare jego gawędy, są to naprawdę gawędy o przeszłości szlacheckiéj, urywki, pamiątki i t. d. Wójcicki niema siły ku tworzeniu powieści historycznych na większą skalę, dowodem np. „Kurpie“, których jeszcze we Lwowie ogłosił; miał tam być niby obraz Polski za czasów drugiéj wojny szwedzkiéj. Ale Wójcicki doskonałym się za to pokazał w tych małych obrazkach, w których pojedyncze typy przeszłości, co jeszcze się wśród naszego pokolenia zabłąkały, przenosił żywcem do literatury przez pismo. W pierwszéj chwili typy te były tak miłe i tak przystawały ogółowi do serca, że nie spostrzegano żadnych wad w nich, téj np. głównéj, że Wójcicki wciąż malował postaci rubaszne, że u niego polskość mieściła się w hulankach szklenicowych i w bijatyce. Naśladowano Wójcickiego i upowszechniły się takie gawędy w literaturze. Autor nasz miał jeszcze inne swoje zasługi: dużo czytał starych książek polskich i w owym czasie nie było zapewne nikogo w Warszawie, któryby się mógł popisać równą jak Wójcicki znajomością literatury dawnéj czysto-polskiéj. Nie była to jednak znajomość systematyczna. Wójcicki głównie smakował w broszurach i w dziełach mniejszéj wagi, które były niezmiernie ważne dla historji obyczajów. Dowód téj miłości dał nawet w ogłoszeniu „Biblioteki starożytnéj pisarzów polskich“, w któréj bawił się przedrukami Reja, Zawickiego, Rysińskiego, Zbylitowskiego i wielu innych pisarzy zygmuntowskich. Młodzież ówczesna, która nic nie wiedziała o przeszłości narodowéj, dla któréj nawet Rej i Bielscy były to postacie nieznane, która ledwie coś posłyszała o Kochanowskim i Krasickim, z entuzjazmem spotykała po pismach warszawskich i magazynach artykuły Wójcickiego, a zawsze o rzeczach swojskich, bo z nich uczyła się, dowiadywała się tego, o czem najmniejszego nie miała pojęcia. Wójcicki nie ustawał w pracy, wszędzie go znać było; dzieła wydawał jedne po drugich, artykuły sypał jak z rękawa obfitości. Artykuły te są częstokroć zbiorem sądów dowolnych i nieuzasadnionych, a czasem są zupełnie bez sądów i dzisiaj wiele straciły na swéj wartości, ale podówczas był Wójcicki profesorem wykładającym publicznie przedmiot ukochany i stąd wpływ jego na młode talenta niepospolity. Kraszewski i Wójcicki byli to dwaj ludzie niezmiernéj zasługi; pierwszy pociągał talentem, śmiałością
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/684
Wygląd