Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/593

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tutaj zaczyna się zawód Śniadeckiego już nie uczony tylko, bo ten się dawno rozpoczął, ale obywatelski. Został rektorem uniwersytetu wileńskiego z najwyższą władzą edukacyjną po kuratorze w 9 gubernjach. Postawił się na tem stanowisku jako prawdziwy władca. Jego tylko rozum był rozumem, jego zdanie prawdziwem. Czacki źle na tem wyszedł; myślał, że kupił sobie przyjaciela, a zyskał narzucającego się pana, który mu nieraz boleśnie dał uczuć prawo swoje. Czacki chciał rozwijać szkołę krzemieniecką na uniwersytet, a Śniadecki szedł naprzekór wszelkim jego zamyśleniom najbezinteresowniejszym, w interesie to niby zachowania jedności edukacyjnéj, któraby się przez Krzemieniec rozdwoiła. Miał Śniadecki swoje uprzedzenia, których niczem zbić nie można było w upartym człowieku. Płakał teraz gorzko na niego Czacki i skarżył się księciu kuratorowi, ale i książę niczego z upartym rektorem nie potrafił dokazać. „Śniadecki jest uczony, pisał raz o nim Czacki, lecz w wielkich sprawach narodu nie można mu pióra powierzać“. Chciał zrobić się rektor daleko więcéj jak dawnym prezesem komisji edukacyjnéj za Polski, napisał albowiem dziwaczny projekt, aby wszystkich spraw edukacyjnych on sam był wraz z emerytami uniwersytetu jeneralnym, a ostatecznym sędzią. „Muszę kochać nauki, utyskuje tak w innem miejscu Czacki w liście do księcia kuratora, a bardziéj dobro pokoleń, kiedy znoszę władzę tak dotkliwą Śniadeckiego. Dumy nikt mi nie zarzuci, a potwarz nie odmówi mi gorliwości i przyzna szczęśliwe skutki pracy. Śniadecki kłócił się ze wszystkimi, ja z nikim; on gotowych środków używa do wykonania planu, ja je sam muszę stwarzać i zabezpieczać, on mnie nienawidzi i chce szkodzić, ja jemu oddaję sprawiedliwość i tylko obronę moją przed waszą książęcą mością składam“. „Kocha on, mówi jeszcze raz o Śniadeckim w innem miejscu, język polski, ale kiedy chciał źle uczynić, zapomniał jaka ziemia go wydała“. Takich wyrażeń żalu i niechęci pełno w listach nieskazitelnego Czackiego.
Ta niesłychana pycha, którą Śniadecki oddychał, uderza wszędzie we wszystkich jego stosunkach, urzędowych i nieurzędowych. Śniadecki, jako rektor uniwersytetu, czuł się powołanym do podnoszenia głosu we wszystkich sprawach. Miał się za mądrość pierwszego