Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Satyrykiem w téj epoce był jeden Krzysztof Opaliński, wojewoda poznański, pan z panów, zmarły już w 1655 roku. Pisał

    ale zawsze pisane poczciwie, z myślą poprawy ziomków. W „niepróżnujacém próżnowaniu“ Kochowski występuje jako liryk pierwszéj wody. Są tam pieśni różnorodne, w jednych opisuje wypadki krajowe, w drugich zgon zasłużonych ludzi, w innych opiewa cudowne miejsca, gani stroje białogłowskie, marnotrawstwo i zbytek, lub pisze pochwały na cześć poetów polskich, chwali myślistwo i t. d. W „żałosnéj walecie“ za odjeżdżającym Janem Kazimierzem, prześlicznie żegna swego króla Kochowski:

    Żal nam Polakom nietylko osoby,
    Żywym żywego, kochając statecznie,
    Ale i same przodków twoich groby
    Nie chcą od siebie puścić cię koniecznie.
    Ale gdy żadne nie idą sposoby,
    Idźże już z Bogiem, nie oglądan wiecznie,
    Idźże już z Bogiem panie ludziom miły
    Gdyć się ojczyzny twéj progi sprzykrzyły.

    A którakolwiek mieć cię będzie strona,
    W któréjć sędziwe przyjdzie pędzić lata,
    Niech ci w pamięci polska tkwi korona,
    W któréjś się w wielką wzbił sławę u świata,
    Ani zapomni (wierz mi) ciebie ona
    Póki pić będzie swą Wisłę Sarmata,
    I nieraz rzecze: zazdrosna Sekwana
    Coś przywabiła dobrego nam pana.

    W innéj znów pieśni opłakuje bardzo pięknie śmierć brata Seweryna, śliczny również ustęp poświęca pamięci Czarnieckiego. Ale nietylko poważne sprawy umysł jego zajmują, umie on być wesołym i w lekkiéj powabnéj formie użalać się np. na pana Szemeta:

    Panie Szemecie, na twym bankiecie,
    Chybaby anieli,
    Co ani pija, nie jedząc żyją,
    Mogli być weseli,
    Ale to grono, co go proszono,
    Na to nie pozwoli,
    By złym porządkiem, ze czczym żołądkiem,
    Słuchano wioli.
    Djabeł nie sprawa, muzyka wrzawa
    Amfiona zwiedli,