Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w „Nieporóżnującem próżnowaniu“. Znaleziono niedawno jego rękopism także z poezjami, pod tytułem: „Ogród ale niepleniony, bróg ale co snop to innego zboża, kram rozlicznego gatunku“. Czasem ma prostotę Kochanowskiego, ale częściéj zapada w nienaturalność i przesadę. (Wszystkie jego dzieła poetyczne wyszły w Bibliotece polskiéj Turowskiego 1859 roku) [1]).

  1. Ponieważ sam autor, jak to z notat na jego egzemplarzu „Literatury“ widzieliśmy, miał zamiar obszerniéj w drugiem wydaniu napisać o Kochowskim jako poecie, czynimy to zatem, zwłaszcza, że Kochowski bez zaprzeczenia wybitne stanowisko zajmuje pomiędzy poetami tego okresu.
    Kochowski poezji oddawał się od najmłodszych lat swoich, uważając ją jednak więcéj zdaje się jak zabawę w wolnych chwilach od zajęć, aniżeli jako poważne zatrudnienie. Dlatego też znaczny zbiór poezyj jego potocznych mieści przeważnie same drobne utwory, z wyjątkiem poezyj religijnych, w których opiewał mękę Chrystusową, przymioty Najświętszéj Maryi Panny i t. d. Raz tylko wziął się w późnym już wieku do pisania poematu bohaterskiego, do którego muzę jego natchnęła wyprawa wiedeńska. Miał zamiar opisać bitwę pod Wiedniem i dalsze dzieje „tranzakcyi wojny tureckiéj“, lecz stanęły mu na przeszkodzie prace historyczne, którym ostatnie lata życia swego zupełnie poświęcił. Pozostawił zatem tylko pieśń pierwszą, opisującą odsiecz Wiednia; jest ona sama w sobie całością, szkoda jednak, że zamiaru swego nie wykonał tak jak zamyślał, wiele bowiem tam pięknych ustępów, choć, jak sam mówi, na prędce skreślonych. Oto jak się wyraża o hołdzie złożonym przez króla u stóp Najśw. Maryi Panny Częstochowskiéj:

    Ale król nie wprzód ruszy w swéj osobie
    Lud do igraszki ściągając marsowéj,
    Bogarodzico, aże pierwéj Tobie
    Uderzy czołem w jasnéj Częstochowej
    I odda śluby, abyś w każdéj dobie
    Królewskiéj jego ochraniała głowy
    Bo gdy dla wiary chorągiew rozwinie
    Słusznie, że go Twa opieka nie minie.

    Niech Rzym Fortunę wystawuje konną,
    Marsowi swemu niech pali ofiary,
    Ty miéj o królu nadziéję niepłonną
    W téj Matce, zwłaszcza wojując dla wiary,
    Że ciągnącemu w krainę postronną
    Będzie zaszczytem warownym bez miary,
    A tak walczywszy, da Bóg, naród gruby
    Poznasz, nie próżne że były twe śluby.

    Już to wogóle Kochowski jest poetą szczerze religijnym, a strona ta jego przebija nawet i we „Fraszkach“, które zwyczajem wieku często były nieskromne,