Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/393

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przestrzenie, a przecie, chociaż kapłan, chociaż ma dla kogo pracować w owczarni prawie tylko co nawróconéj do wiary, zapomina o rzeczach zbawienia, a myśli jego wyłącznie zajęte losem braci na Podolu i Rusi, którzy mogą cierpieć, przeczuwa klęski i nieszczęścia ojczyzny. Ta śliczna strona literatury polskiéj uderza w oczy każdego, kto tylko zechce chociaż na chwilkę spojrzeć i przyjrzeć się ruchliwemu obrazowi, jaki społeczeństwo narodowe przedstawiało pod koniec XVI i początek XVII wieku. Nie zgadli jednakże ci wszyscy prorocy niebezpieczeństwa, które nie z Turcyi przyszło; fanatyzm się wyszeptał, strawił się sam w sobie i skonał, więc szkodzić nie mógł nikomu. Ale przewidzieć to byto trudno w czasie Batorego i za panowania Wazów.
120. Józef Wereszczyński (§ 120 i 125), jest owym biskupem, o którym dopiero co wspominaliśmy; prześliczna to postać właściwa jednéj tylko rycerskiéj Polsce. Rusin zpod Zbaraża, potomek znakomitego zresztą rodu, świeży katolik rzymski, bo drugim był po ojcu, co się jednością wiary związał z Rzymem. Matka jego polka Rawiczanka Jarocka. Rzucił officjalstwo u władyki chełmskiego i przeszedł na obrządek łaciński. Za Stefana Batorego został opatem sieciechowskim u benedyktynów w województwie sandomierskiem, za Zygmunta III zasiadł w senacie, jako biskup kijowski. Z biskupstwa tego, które bardzo było ubogie, a leżało wpośród Rusi nieprzyjaznéj katolicyzmowi, nie byłby się Wereszczyński utrzymał, gdyby nie bogate dochody z opactwa. Biskup ten nie miał nawet prawie swojéj dyecezji i wiele czasu przebywał w Sieciechowie, więc możnaby było go posądzić o to, że się nudził na świecie, gdyby zresztą nie był z niego gorliwy katolik. Zagrała w Wereszczyńskim nagle dusza kozacza, która się wprzód kryła wpośród starań o chleb doczesny, o krzesło w senacie. Pragnął tryumfu wiary na Ukrainie, chciał znaleść skuteczne sposoby ku zasłonięciu od pogaństwa ziem ruskich, płynących mlekiem i miodem, a tak nie ludnych i tak pustych, pragnął tego, żeby zakwitnęły w dostatku, sławie i spokoju. Szło tutaj nie o utrzymanie przy życiu samego biskupstwa, ale o zabezpieczenie w téj stronie ojczyzny, o zapewnienie na stepach rozlegających się ku morzu Czarnemu, przewagi krzyża nad półksiężycem. Że miał za szczupłe siły sam jeden na tak wielkie przedsięwzięcie, postanowił biskup ku swoim widokom zainteresować cały naród.