Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chrześciański do wypędzania turków z Europy, wskazuje sposoby prowadzenia wojny, obmyśla fundusze, jedném słowem autor trafia w myśl wielkiego Stefana, który marzył o wypędzeniu turków i byłby dokonał olbrzymiego zamiaru, gdyby nie śmierć za prędka. Co za świetna byłaby przyszłość Polski, gdyby po wojnie przyszło urządzać chrześciańskie i słowiańskie królestwa na wschodzie! Co za przyszłość znowu okropna, jeżeli naród pory stosownéj zaniedba! „Polska niżna“ trafiała także w tę samą myśl, ale tutaj już głównie chodziło o tatarów. Autor tak samo jak spółczesny mu Wereszczyński, biskup kijowski, chciał ponad brzegami Dniepru postawić z kozaków straż ciągłą, rodzaj zakonu rycerskiego, któryby ciągle walcząc przeciw Krymowi zasłaniał Ruś i niósł pohańcom zagładę.
Wogóle potrzeba to powiedzieć, że literatura polska polityczno historyczna, ta drobna, broszurowa, że tak się wyrazimy, literatura, najszlachetniejszym tchnęła duchem, najżywszym i najgorętszym patryotyzmem. Kiedyś jak dużo pomników jéj przedrukujem i jak pomniki te w bieg pójdą, łatwo przekonają się wszyscy, że pisarze nasi nie milczeli i nie spoczywali, ale owszem pracowali i zawsze myśleli o dobru i o przyszłości ojczyzny. Jeżeli gdzie literatura była sama dla siebie, u nas była dla celów praktycznych, dla narodu. Niebezpieczeństwo grożące od turek, niby jakieś widmo złowrogie przerażało wszystkich. Musiało to niebezpieczeństwo w swoim czasie wydawać się szlachcie niby zawieszony piorun w obłokach, gdy burza wielkim zbliżała się krokiem. Literatura ta broszurowa jest też wyłącznie treścią swoją turecka. Nie miano oka na klęski, które spaść mogły ze stron innych na Polskę, bo strach przed fanatyzmem półksiężyca pochłonął w siebie wszystkie obawy. Minęły już bezpowrotnie czasy starych Zygmuntów jagiellońskich, którzy to umieli w przyjaźni żyć z Portą otomańską; od świeżego rozdrażnienia się ogromu, lada chwila mogła spaść burza i pogruchotać wszystko po drodze. Henryka Walezego obrała Polska za wiedzą, Stefana Batorego za jawnem zaleceniem Porty. Otóż wojownicy, szlachta ziemska, księża nawet biskupi, marzą o Turcyi, myślą o tém, jakby przed nią ocalić ojczyznę, jak zbawić ludzkość i chrześciaństwo. Ksiądz Grabowski osiadł w Inflantach, do muzułmaństwa mu tedy daleko, przedzielają strony nad Bałtykiem od Porty całe lądy i ogromne