Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kwiatki powiędłe, bukiety zapomniane, nuty porozrywane, książki pozakładane, papier podarty, farby pozasychałe... gromadziły się kupami. Inne tego rodzaju przedmioty ponatykane były na kanapce, po krzesłach.
Na staludze do malowania wisiała chustka... wszystko było poprzewracane po studencku. Julia się zarumieniła, widząc wchodzącą St. Flour, której posadzić nawet nie miała gdzie; pośpieszyła uwolnić fotel w milczeniu, i badając ją oczyma, a usiłując zgadnąć, jaki do niej mogła mieć interes, wskazała jaknajwygodniejsze miejsce.
Francuzce gorączkowej, niecierpliwej serce od rana wzbierało, niepodobieństwem jej było prawie utrzymać dłużej w sobie tajemnicy, i nie wydać się z nią, badać stopniowo i szpiegować. Nie było to w jej naturze. Grzeczna, lekka i ułomna istota... miała serce zbyt miękkie i pojęcia honoru nadto delikatne, żeby długo komedyę, choć najprostszą, odegrać potrafiła. Julka się krzątała jeszcze, około nieporządku swego, wstydząc się go trochę, gdy St. Flour — rzuciła się ją ściskać... Łzy miała w oczach... Hrabianka, która ją zawsze uśmiechającą się, żywą, szyderską, trzpiotowatą widywała — zdumiona, prawie się zlękła.
— Słuchaj, moja ty dobra... Julko... — zawołała impetycznie guwernantka — wiem że mnie nie zdradzisz... chcę z tobą być otwartą... odpłać mi podobnie... Siadaj... Tu, naprzeciw mnie, spójrz mi w oczy śmiało i mów prawdę.
To nagłe zaufanie i poufałość francuzki, której nigdy przykładu nie było, wybuch tak nieprzygotowany niczem, przestraszył bardziej jeszcze Julię, która oczy blade podniosła i jak obłąkana poglądała niemi na St. Flour.
— Jesteśmy już lat kilka razem mówiła francuzka... zdawało mi się że cię znam... patrzę na twe życie, zajęcia, gusta. Powiedz mi prawdę, czy...