Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

musiałam wziąść sekretarza. Dobry, skromny, ubogi chłopak — zobaczysz...
Spojrzały sobie w oczy, hrabina z lekka ramionami ruszyła.
— Ale, nie imaginuj że sobie nic. Jestem stara i obchodzę się z nim jak z dzieckiem. Honni soit qui mal y pense. Tyle tylko że siada do stołu, bo dość dobrze wychowany chłopak.
I pociągnęła przyjaciółkę do środka. Podano zaraz herbatę, do której w istocie stawił się przystojny, słuszny, wyprostowany, bojaźliwej miny, skromny pan Witalis Bończa. Hrabina zmierzyła go tylko oczyma. Gospodyni posługiwała się nim nieustannie, gderała na niego, śmiała się, a chłopak latał jak oparzony. Służył niemal za zabawkę. Odprawiono go po herbacie, a przyjaciółki poszły do ogrodu, dla wyspowiadania się wzajemnego. Jenerałowa nie miała nic tak dalece ciekawego do opowiadania — za to Marya, raz rozpocząwszy swe dzieje, skończyć ich nie mogła.
Słuchała ich przyjaciółka z wielką i spokojną uwagą... zamyślona...
Gdy przyszło do rady i wynurzenia zdania — nadzwyczaj okazała się powściągliwą i małomówną. Nie było to w jej charakterze i niezapokoiło Maryę.
— Dziś, nic ci powiedzieć nie umiem — odezwała się jenerałowa — potrzebuję namysłu... położenie ani łatwe, ani miłe nie jest. Ufam tylko, że ty, przy twoim takcie, potrafisz wyjść z niego zwycięzko. Co do Wilskiego — dodała — nic ci się nie dziwuję — ja dla niego miałem zawsze słabość także. Z niego byłby mąż najlepszy w świecie, gdyby się umieć wziąć tylko... Człowiek miły — de la tenue; rozsądny.
Zamyśliła się głęboko jenerałowa... Wieczerza przerwała nieskończone zwierzenia — pokazał się znowu przy niej pan Bończa, i dowiódł że umie prowadzić zajmującą rozmowę, choć hrabina z pewną wyższością i zimno go traktowała.
Rozmowa trwała potem do północy, a jenerałowa starannie bardzo dopytywała o szczegóły rozmo-