Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w Korczakowéj i pisząc do Marceliny, w listach swoich szeroko się o niéj rozpisywała, w najpochlebniejszych barwach malując tę swoję nową dobrą przyjaciółkę.
Wpłynęła znajomość ta na zmianę trybu życia Stanisława, bo Wawrowska zapraszała się do niego na herbatę i nawzajem jego z matką zabierała do siebie.
Mówiono tu często o Marcelinie, nigdy o Obdorskim, jakby go wcale na świecie nie było i Stanisław się mógł już domyśleć, że z nim stosunki były bezpowrotnie zerwane.
Na zimę hr. Saturnin, który w ciągu podróży napisał dramat i parę komedyi — obiecywał się z powrotem do Warszawy. Marceliny listy były prawie wesołe.
Przyczyniało się do dania jéj swobodnéj myśli i to, że Obdorski się żenił. Jego więc obwiniano o zerwanie i opowiadano, że to uczynił przez rachubę. Narzeczona jego cudzoziemka z nad Renu, spokrewniona z Rotszildami, rodem z Frankfurtu, przypadkiem w odwiedziny do familii dalszéj przybywszy do Warszawy, poznała tu pana hrabiego. Nie piękna, trochę ułomna, chociaż się to widzieć niedało z pod paryzkiego gorsetu, przynosiła posagu jak mówiono milion talarów...
Baronówna Sewera była w rozpaczy, ale pocieszało ją to, że... Obdorski miał świetne wzory i nie był przecie odosobnionym. Utrzymywała uparcie, że mimo milionów się żenił, nie parce que, ale que i que, i że się kochał w pannie, mającéj być znakomitą artystką i autorką dzieł kilku i t. p. Nalegała tylko na jedno, to jest, ażeby Henryk pożyczoną summę hr. Saturninowi wypłacił, co — w zasadzie udzieloném zostało.
Po ogłoszeniu zaręczyn Obdorskiego, po których natychmiast miał ślub nastąpić i nic już nie stawało na przeszkodzie do powrotu Marceliny i, prędzéj niż się jéj spodziewano, ukazała się w Warszawie, odmłodniała, odświeżona — wesoła i szczęśliwa... Ojciec dał jéj najuroczystsze słowo, że wcale za mąż wydawać nie będzie i zupełną jéj zostawia swobodę.
Przez Wawrowską dowiedział się i Stanisław o przybyciu Marceliny, okazując więcéj obawy niż radości.
Gdy się to wszystko działo garbus nasz, chociaż boleśnie odczuwał wszystko, co zaszło a na co nie mógł oddziaływać — nie wyrzekł się wcale zajęcia Stanisławem i jego losem. Być bardzo mogło, że wpłynął na to, aby się Wawrowska zbliżyła do staruszki.
Drohostaj po nieszczęśliwym ewencie swojego pośrednictwa dał sobie słowo, że nigdy do podobnych interesów mięszać się nie będzie. Nagryzł się, namartwił, nawstydził i w nagrodę miał oziębłość Saturnina, a widoczną niechęć Obdorskiego, z którym się już nawet nie widywał.
Garbus zaś, wcale nie zrażony... nie spuszczał z oka ludzi i gry ich uczuć... nie zrzekając się pomagania losowi.