Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rachował na Wawrowską wiele.
Korczakowa, dowiedziawszy się od niéj o przybyciu Marceliny — zlękła się i postanowiła nie pokazywać się już u swéj przyjaciółki, aby z hrabianką się nie spotkać.
Po krótkim wypoczynku, hrabia i ona rozpoczęli odwiedziny u znajomych i dom swój otwarli jak dawniéj. Co najmniéj raz w tydzień hrabia dawał obiad, raz też przyjmowali wieczorami.
Wszyscy dawni przyjaciele i znajomi stawili się na zawołanie.
Znajdowano pannę Marcelinę piękniejszą, weselszą, swobodniejszą niż była. Nawet baronówna Sewera przybyła ją pozdrowić i nie mogła wytrzymać, aby nie wyrazić oburzenia swojego przeciw kuzynkowi, który tak smutnie kawalerskiemu żywotowi koniec położył.
Opisała pannie Marcelinie najdokładniéj nietylko hrabinę Obdorską, ale wszystkie jéj klejnoty, które w mieście daleko większą sensacyą wywołały niż młoda pani.
Stanisław nie śpieszył do hrabiego Saturnina i nie przyszedł aż zaproszony w sprawie procesu owego, który zawsze jeszcze się ciągnął.
Spotkanie z panną Marceliną było bardzo przyjacielskie i poufałe. Podała mu rękę z uśmiechem i widząc go zmieszanym mocno, starała się ośmielić wesołém opowiadaniem o podróży.
— Wielką rozkosz sprawiło mi widzenie Włoch — dodała wkońcu — ale proszę mi wierzyć, w tym kraju czarów żyć-bym nie mogła, tak mój własny wielki ma urok dla mnie. Cieszę się, że znowu tu jestem, jakbym po długiém lataniu siadła w gnieździe odpocząć.
Upłynęło kilka tygodni. Wawrowska nalegała na swą przyjaciółkę, aby ją odwiedziła. Korczakowa się wymawiała. Wiedziała od syna, że Marcelina tam bywała często, a spotkać się z nią lękała okrutnie. Było to jednak prawie nieuniknioném i jednego wieczora, gdy staruszka siedziała sam na sam z Wawrowską, otworzyły się drzwi — weszła hrabianka. Można było posądzić gospodynię, że to spotkanie przygotowała i dała znać Marcelinie.
Ze strachu zaniemiała biedna staruszka tak, że w początku nie wiedziała co począć z sobą. Marcelina choć chciała się uczynić jak najprzystępniejszą, — skromną, miała w sobie coś tak pańskiego, majestatycznego, iż czyniła wrażenie kobiety dumnéj.
Mało mogła poznać Korczakową, która tym razem gorzéj się wydać musiała niż zwykle, bo strach jéj odjął swobodę, uczynił niezręczną i zbiedzoną. Napróżno Wawrowska starała się je zbliżyć do siebie, staruszka pozostała milczącą i zmieszaną.
Wyszła też prędzéj niż zwykle. Po oddaleniu się jéj spojrzały na siebie z Wawrowską. Hrabianka była zasępioną.
— Jakżeś ją znalazła? — zapytała gospodyni.
— Bardzo biedna, — i jeżeli taką jest zawsze.