Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani Antonina Wawrowska ze wszech miar była na tę przybraną matkę stworzoną. Poumierały jéj dzieci własne, więc się do Marceliny przywiązała całém sercem, wychowanie i życie spędzone na cichéj pracy domowéj i namiętném czytaniu usposobiło ją cudownie do téj opieki nad zdolną, ciekawą i rozbudzoną zawczasu hrabianką.
Wawrowska więcéj ją potrzebowała hamować niż napędzać. Wzajemne przywiązanie opiekunki i sieroty, cudownie ułatwiało porozumienie i wychowanie.
Dla czego potém, gdy Marcelina dojrzała i wyszła na pannę do wydania, Wawrowska nie pozostała przy niéj i z nią — to charakter pani Antoniny tłómaczył. Wielkiego świata nie lubiła, dla swojego szczęścia potrzebowała ciszy, spokoju, niezależności, a dom hrabiego byłby ją uczynił niewolnicą.
Mieszkała w Warszawie, najściślejszy stosunek łączył ją z tą córką przybraną, ale chciała być u siebie i prowadziła życie skromne, które sobie sama urządziła.
Niedaleko, bo o parę domów od kamienicy hrabiego, najmowała Wawrowska apartamencik na drugiém piętrze — i tu z robótką w ręku, z książką, która jéj nigdy nie opuszczała — mało kogo widując, żyła bardzo wygodnie z tego, co jéj dzierżawą puszczony przynosił majątek.
Była to kobieta lat już sześćdziesięciu, zawsze bardzo czysto i starannie ubrana, z twarzą łagodym smutkiem oblaną, mówiąca cicho, chodząca powoli, cierpliwa — i znana z dobroczynności. Wykształceniem wielostronném przechodziła całe to kółko, do którego należała, była dla niego wyrocznią, ale nie miała najmniejszéj pretensyi do udawania literatki, ani do autorstwa, ani do niebieskich pończoch.
Nikt nad nią nie był lepiéj oświadomionym z tém, co nowego wychodziło, co zajmowało świat i t. p., ale ona sama kwestyi tych nie podnosiła nigdy. Towarzystwo czcze, zajęte niedorzecznemi płochostkami, rodziło w niéj wstręt, unikała go... Życie jéj upływało bardzo jednostajnie, ale można powiedzieć szczęśliwie. Miewała zawsze jakąś ubogą panienkę na wychowaniu — którą, jeżeli charaktery się nie godziły, zmieniała zwykle, dopóki na sympatyczną nie trafiła Z nią odbywała przechadzki, dawała wskazówki do wychowania... i posługiwała się trochę.
Kilku przyjaciół jéj męża i dawnych znajomych odwiedzało ją czasami. Marcelina przychodziła regularnie prawie codzień, gdyż potrzebowała swojéj mamy Wawroci, bo to była jéj jedyna powiernica. Wawrowska zaś nie tak często ukazywała się u hrabiego, bo tam lękała się spotkać ze światem, od którego unikała.
Obie tak były przywykły mówić sobie wszystko, co myślały, zawierzały, co bolało i radowało, że hrabianka nie miała spokoju do-