Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ważnie o kobiecie, przypuścili do waszych zwierzeń wszystkich gości znajdujących się na sali a nawet kelnerów. Nie ja jeden, ale kilka osób, wcale nie myśląc podsłuchiwać, słyszały wyznanie pana Juliusza. Ja mam szczęście być przypuszczonym do tego domu, o którym była mowa, czuję się w obowiązku, jako życzliwy mu, wmieszać się do tej sprawy i wymagam tłómaczenia.
Edward, który nie bez pewnego obliczenia nastręczył się był na obrońcę, bardzo był nie rad, że się inny znalazł. Karol wydawał się tak groźnym, że rzecz lada czem skończyć się nie mogła.
Juliusz jednak spróbował po pańsku dać mu odkosza.
— Cóż to jest?... wymagam?... — odparł — ja pana nie znam i od nikogo nauk ani rozkazów nie przyjmuję!
— W takim razie — rzekł Karol spokojnie — możesz pan być zmuszony przyjąć to, co od nauki i przestrogi boleśniejszem będzie.
Juliusz porwał się z krzesła rozwścieczony i zawołał:
— Nie potrzebuję się tłómaczyć, bądź co bądź, Jadwiga będzie moją, musi nią być!! Mam tu świadka przy stole, którego na honor wyzywam, aby mi odpowiedział