Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zamilcza, jest poprostu żartem z nas wszystkich.
— Ja nigdy nie żartuję — rzekł Juliusz seryo.
— Jeżeli tak — odparł Edward, nagle wstając od stołu — to mnie pan zmuszasz do powiedzenia, iż to, co nam dajesz do zrozumienia, jest po prostu — nieprawdą.
— O! to grubo! — rzekł Gros, śmiejąc się.
Juliusz zagryzł usta, oczy mu zaświeciły, spojrzał na Edwarda i rzekł bardzo powoli:
— Mógłbym się strasznie obrazić za zadanie mi fałszu, ale młodość pana Edwarda jest wymówką jego nierozwagi, nie będę się nawet gniewał. Jestem zmuszony zadaniem mi fałszu do niedyskrecyi, a więc proszę zamknąć drzwi, złożę dowody przekonywujące, że mówiąc z taką pewnością o stosunkach moich z panną Jadwigą, miałem do tego pewne prawa...
Właśnie gdy Juliusz wymówił zamknąć drzwi, oczy biesiadników zwróciły się ku nim i ujrzeli w progu stojącą postać Karola, poważną i groźną.
— Za pozwoleniem — odezwał się Karol — drzwi zostaną odemknięte jak były, gdyście panowie, mówiąc płocho i nieroz-