Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nakoniec pochwycona uczuciem, uległa. Prawie codziennie w godzinie herbaty przesuwało się mnóstwo osób przez salon panny Jadwigi, ona tu bowiem była prawdziwą gospodynią.
Jednego właśnie z tych wieczorów, o których mówimy, natłok był większy niż dni poprzedzających; dokoła herbacianego stolika zasiadła cała młodzież znana nam już i nie znana. Piękny pan Edward, hrabia Albert, szanowny Dunio, pan Mieczysław, blady Juljusz i wielu innych. Dziwnym trafem obok tych ludzi wyperfumowanych stali i mieszkańcy trzeciego piętra: Karol Gliński, jeden uczeń szkoły sztuk pięknych, młody aspirant na lekarza i kilka równie skromnych postaci.
Towarzystwo naturalnie w jednolitą całość zbić się nie mogło, mimo usiłowań panny Jadwigi, która unię arystokracyi z demokracyą zawiązać pragnęła. Paniczykowie byli grzeczni ale zimni, demokraci niegrzeczni i gorący. Przymuszeni zachować pewne formy, wyłamywali się z nich cichemi szepty i półśmiechami znaczącemi. Z pewną wyższością panowie raczyli rozprawiać z młodzieżą, ale i tę łaskę tonem rozmowy uczuć dawali. Wprawdzie drugi marca założył był posady tego wielkiego zjednoczenia wszystkich stanów, wyznań