Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciu, ja mam swoje w tym względzie teorye, ciocia wie, to było dobre na owe czasy, gdy kobiety były niewolnicami. Zresztą w zwyczajnych czasach niech już sobie kobieta siedzi zamknięta w domu, ale w gorących walki godzinach, czemuż my jak matki czarnogórskie synom, jak żony Greków mężom, jak Serbów siostry braciom, u boku stać nie mamy? kobieta, ciociu moja, dodała z zapałem, który całą jej twarz rozjaśniał, kobieta jest więcej niż człowiekiem, powinna być człowiekiem i kobietą. Niewiastą u kolebki dziecka, u ramienia ukochanego męża, ale biblijną mężyną w wielkich godzinach narodowego życia.
Ciotka ściskała ją i płakała.
Głowa ci się zawraca, moja Jadziu, nie wiedzieć co pleciesz, gdyby kobieta dopełniła tylko swych obowiązków, córki, żony i matki, już bardzo byłoby dosyć...
— Tak, na pospolitą kobietę, ale ja pospolitą kobietą być nie chcę!!
— A! moja ty droga bohaterko, przez litość przynajmniej, nie odlatuj odemnie póki ja żyję, już potem sobie uniesiesz się w niebiosa! Gdy o tobie myślę, zawsze mi na myśl przychodzi nieboszczyk Stanisław T...., który się miał za wielkiego poetę, za natchnionego wieszcza. Kochał