Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że pan mój dla niej szacunek wysoko oceniasz, w tem się bynajmniej nie mylisz. Więc, zdrowie panny Jadwigi!
Słowa te, wyrzeczone z zimną krwią i powagą, sprowadziły chwilowe milczenie, wąsaty, dla którego miano wiele uszanowania, odezwał się:
— Moi panowie, widzę, że to nowa jakaś gwiazda na warszawskim horyzoncie; bądźcież łaskawi starego, któremu już oczy na te blaski patrzeć nie dozwalają, objaśnić o tem zjawisku.
— Doskonały — rozśmiał się Gros — kochanemu kapitanowi zdaje się, że w dwóch lub trzech słowach możemy mu opisać tego sfinksa z twarzą kobiecą.
— Myślałem, żeście wielcy artyści, bo mistrz kilku rysami węgla na ścianie potrafi idealną piękność uwiecznić.
— Nie spodziewam się, żebyśmy tu mistrza między sobą znaleźli — odpowiedział Gros — a gdyby był, ręczę, żeby ołówki i pendzle połamał, nimby dotknął tak trudnego zadania. A to chyba nie wiesz, panie kapitanie, kto jest panna Jadwiga? W wielkim świecie zwana Idą, dla uniknienia polskiej kakofonii, w poufałem gronie mianująca się Jadzią, a, jak słyszałem, przez tłum uliczny, który ją do-