Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dając mu klapsa po rękach, — tu nie pora żartować.
— No, to mówmy seryo, — przerwał Młot, — kto ma męstwo i ducha, mężczyzna czy kobieta powinien iść, bo go wlewać będzie w drugich, bo zastygłe serca rozgrzeje, bo swoją odwagą doda męstwa. Niema dla nas nikogo niepotrzebnego, komu serce bije, niech idzie, niech będą tłumy, niech będą tysiące, krocie, nigdy nadto...
Ema odwróciła się do Karola.
— A pan, co na to?
— Ja, — rzekł Karol, — dotąd nie znajduję, abyście nam panie były potrzebne. Wolałbym, ażeby panna Jadwiga została tu, gdzie będzie bardzo wiele do czynienia, gdzie może wkrótce mężczyzn nie stanie, a praca wyprawiania ludzi, zbierania funduszów, przesyłania wiadomości, zostanie na was, panie moje.
— O, ten to z sensem mówi, — rzekła Ema — i więcej nie proszę, tylko, żebyś to Jadwidze jutro powtórzył.
— Powiem — odezwał się Karol — ale czy to ją powstrzyma, nie wiem, może mi odpowiedzieć, że inne zostaną, które spełnią te obowiązki.
Ema ręką machnęła, kiwnęła głową i dodała: