Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wierzaj mi pani — odpowiedział Karol wesoło — że jest tysiące, a co najdziwniej, prostych i skromnych robotników w tej winnicy, którzy duchem stoją może wyżej od nas. Tysiące tych ludzi wmieszanych jest w pracę naszą; jest to czeladź, rzemieślnicy, lud niewykształcony, a z wyjątkiem zupełnie zepsutych, którzy też stoją na boku lub dają się ciągnąć rządowi, wszystkie te mrówki pracują cudownie, co więcej w razie niebezpieczeństwa wobec śmierci pod groźbami katuszy, stają jak chrześcijańscy męczennicy. Zdrada jest prawie niesłychaną, instynkt w działaniu cudowny, posłuszeństwo niewysłowione. Nie wiem, czy który naród z tych, które się najwyższą chlubią cywilizacyą, byłby zdolny do takiego poświęcenia. Zobaczysz to pani sama, gdy jak nie wątpię, przyjdzie jej się zetknąć z ludem.
— Miałożby to być prawdą? — spytała Jadwiga — że rząd, widząc takie rozdrażnienie kraju, tak wysoki nastrój ducha, myśli o proskrypcyi; o brance, która naturalnie jeszcze je do wyższego stopnia podniesie?
— Zdaje się, że branka jest już postanowioną, margrabia obrachował wszystko aż do możliwości powstania, myli się tylko może sądząc, że je łatwo zgnieść potrafi,