Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

iść w świat, nie narażając się na żadne niebezpieczeństwa.
Ojcu pilno było powracać na wieś, obwiózłszy więc syna po wszystkich przyszłych jego protektorach, nie wyjmując tych, których raz tylko w życiu widział, zaprezentowawszy go jenerałowi Abramowiczowi, dwom czy trzem wojskowym dostojnikom, hrabiemu Zamoyskiemu, jednemu czy dwom Potockim i w kilku zamożniejszych domach, ruszył z fajeczką na wieś, wyrzekłszy na odjezdnem przy uścisku, wychodząc od Poziomkiewiczowej:
— Jak sobie pościelesz, tak się wyspisz.
Edward słał sobie bardzo ostrożnie, ale z determinacyą posłania wygodnie. We wszystkich domach, do których go ojciec wprowadził, nie zważając na to, czy ich tam zimno czy gorąco przyjęto, Edward począł bywać uparcie, naprzód we dnie, w które wszystkich przyjmowano, potem stając się milszym i potrzebniejszym coraz częściej. Edward służył im jak szpic na dwóch łapach, był to un homme à tout faire, którego płacono skromnym obiadkiem powszednim, herbatą en famille i lada jakiem cygarem. Za to Edward przed temi, którzy do wielkiego świata przypuszczeni nie byli, miał prawo nazywać hrabiów i książąt poufale