Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

brzegi rwie, zbudowane jest na wiekowem doświadczeniu; zawsze bezpieczniejszy jest człowiek trochę szorstki niż zbytecznie wygładzony.
Przybyły robił wrażenie mdłego cukierka z odrobiną mąki i krochmalu, ale nie można było być pewnym, że tam nie przymieszano i kropli trucizny. Chociaż zaperfumowany jakimś es bouquet, pachniał jednak o milę kancelaryą. Zaprezentował się bardzo grzecznie jako urzędnik pewnego wydziału w jakimś tam zarządzie, powiedział nazwisko, westchnął głęboko i rozpoczął rozmowę po francusku, jakby dla ubezpieczenia tych pań, że swoje posłannictwo spełni cywilizowanym sposobem.
— Prawdziwie — rzekł — przychodzi mi z największą przykrością wypełnić dane rozkazy, ale mam nadzieję, że panie widzieć tylko będą we mnie nieszczęśliwego, którego położenie zmusza do najboleśniejszych często misyi!...
Sam wstęp zapowiedział już coś niedobrego; ciocia, dosyć trwoźliwa, zbladła poglądając na Jadwigę, której twarz oblał rumieniec.
— Niewiem powodów — rzekł dalej nieznajomy — niewiem co to spowodowało, ale mam polecone objawić pani dobrodziejce i jej siostrzenicy, że wolą jest rządu,