Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



W kilka dni po opisanych wypadkach, gdy po obiedzie ciocia pracowała przy krosienkach, a Jadwiga czytała jej głośno jedną z tysiąca broszur, które sprawa nasza wywołała za granicą, służący oznajmił, że jakiś pan, wyglądający na urzędnika, ma interes i pragnie się widzieć z niemi.
Odwiedziny obu paniom wydały się bardzo dziwnemi, gdyż ani ciocia, ani panna Jadwiga, żadnych sądowych spraw nie miały. Jednakże należało tego pana prosić i ciocia, poprawiwszy mantylkę, przysposobiła się na jego przyjęcie.
Po chwili wszedł bardzo przystojny mężczyzna, blondyn, z wielkimi bakenbardami angielskimi, nakształt dwóch ogromnych kotletów, z fizyognomią pełną słodyczy i uprzejmości, Uważano to od dawna, że w twarzy i obyczajach, człowiek się zawsze najmocniej stara pokazać tem, czem w istocie nie jest. Zbytnia łagodność tak często kryje zimne okrucieństwo, jak pozorna surowość bywa maską zbytniej dobroci. Owo przysłowie, że cicha woda