Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

częło na zbiegu, nabawiali ją straszliwym niepokojem. Dodajmy jeszcze trzecie nieszczęście, może ze wszystkich najbardziej groźne, Juliusz, który został odepchnięty przez Jadwigę i skutkiem swych intryg, opuszczony nawet od dawnych przyjaciół, znajdował się w Warszawie, w ciągu przechadzki, kilka razy rozminął się z Karolem i Jadwigą. Nie było najmniejszej wątpliwości, że go poznał, ani że go zdradzi. Był on z rzędu tych ludzi, dla których wszelka zemsta, jest wedle wyrażenia francuskiego, nektarem bogów. Stosunki Juliusza z gronkiem, ludzi dworujących Brühlowskiemu pałacowi nie były tajne; właśnie w chwili, gdy słuszny mężczyzna odszedł od Edwarda zamyślony, a Edward nie wiedząc co począć, siadł przybity za stołem, Juliusz podniósł głos i odezwał się do wielkiego męża.
— Już też mój hrabio, drwią sobie z was publicznie, wiesz, kogo ja dziś na przechadzce z panną Jadwigą widziałem? Nie mniej, ni więcej, tylko Karola Glińskiego, który świeżo zbiegł z cytadeli i uwija się sobie po ulicach, pod waszym nosem... to nie do wiary!
— Co ty mówisz? Więc to był on? jesteś tego pewny? — rzekł mu wysoki.