Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dopiero na myśl mu przyszło, że może być w Botanicznym ogrodzie; odprawił więc dorożkarza i puścił się w pogoń pieszo.
Ubiór naszych pań jednostajnie czarny, nie łatwo dawał jedną od drugiej rozróżnić; trzeba było oczów kochanka na to. Edward miał tylko oczy pretendenta i nie byłby może tak prędko wyszukał pannę Jadwigę, gdyby nie figura jej towarzyszki panny Emy, bardzo charakterystyczna przysadkowata, okrągła, beczułkowata. Zacna panna Ema, wiecznie roztargniona i więcej drugiemi zajęta niż sobą, odznaczała się i tem jeszcze, że zawsze coś za sobą wlekła, coś gubiła, coś z niej spadać musiało. Tym razem zdradził ją szal, którym zamiatała uliczkę.
Pan Edward po nim ją poznał, po niej domyślił się Jadwigi, a zobaczywszy przy dwóch paniach mężczyznę, tem spieszniej podążył, aby tego domniemanego rywala, od swej Bogdanki odpędzić.
Nasza para była zajęta rozmową, tak się niespodziewała, aby kto ją miał przerwać, wreszcie zaskoczona została tak niespodzianie, że na widok Edwarda, który z boku nadszedłszy, skłonił się pannie Jadwidze, stanęli wszyscy jak wryci.
Karol ani mógł, ani chciał uciekać; przybyły, nie odrazu go poznał, ale gdy na-