Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rych mimowolnie wszelkie wrażenie wytryska czołem i oczyma; przed chwilą byłaś pani dziwnie niespokojną i rozgorączkowaną, teraz zdajesz się być majestatycznie szczęśliwą...
Jadwiga z uśmiechem spojrzała na niego.
— Czy pan sądzisz — rzekła — że na człowieku tylko ogromne dozy szczęścia i bólu tak się wyraziście objawiają, często homoepatyczna kropelka, wspomnienie, nadzieja, przeczucie, tak zmącą fizyognomię człowieka, jak najstraszliwszy huragan serdeczny.
— Tak — odparł Albert ale dzieje się to zwykle na tych leciutkich wodach, które lada wietrzyk porusza, głębie oceanu stoją spokojne często przy wichrze nawet. A pani w moich oczach oceanem jesteś.
— Zlituj się hrabio, gdyby nas kto z boku słyszał, myślałby, że powtarzamy scenę z Molierowskich Les precieuses ridicules. Powiem panu szczerze, że te wielkie wrażenia, któreś czytał na mojej fizyognomii, nieraz i ja znajdowałam u moich przyjaciółek, otóż po głębszem zbadaniu przyczyn, okazało się, że rozpacz rodził stłuczony garnuszek, a extazę muślinowa sukienka.
— Wszystko to prawda — rzekł Albert — ale pani mnie tem nie obałamucisz.