Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

większa biada, bo się domyślam gorszych może rzeczy, niż są w istocie.
Na to pytanie Jadwiga odpowiedziała, że nic niema, że się niczego domyślać nie trzeba. Ale ciotka, znając ją dobrze, potrząsała głową niedowierzająco.
Przed wieczorem nadeszło jeszcze kilka osób: poważny hr. Albert, Edward, Henryk Gros i ci także wszyscy od razu domyślili się, że coś ciężyło na sercu biednej Jadwidze. Zmuszona ukrywać niepokój, zwykle żywa, wpadła teraz w jakiś rodzaj rozgorączkowania, który ją czynił stokroć powabniejszą jeszcze.
Zimny na pozór hr. Albert, na ten raz był w ekstazie; zapomniał o ekonomii politycznej, wzdychał i zbierało mu się na poezyę, z którą jak z rzadkim gościem sam sam nie wiedział co zrobić.
Jadwiga wypowiadała przed nim całe swe wyznanie wiary, wprost przeciwne jego przekonaniom, ale jej zapał i uniesienie tak były wielkie i zaraźliwe, że nawet Albert na małą chwileczkę uczuł w sobie jakby słabostkę do nawrócenia. Porównywał ją do Sybilli Dominikina, z czego Gros uśmiechał się, bo między tym sławnym obrazem, którego kopie tak rozpowszechniły się po świecie, a Jadwigą, nie było najmniejszego podobieństwa. Ale za-