Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że przygotowania do tego niebezpiecznego kroku nabawiały go jakimś wstrętem, były mu niemiłe jak fałsz, którym brzydziła się jego dusza. Mówił sobie stokroć, że lepiej by może było pozostać, znosić męczarnie i pójść z podniesionem czołem choćby na rusztowanie. Nalegano nań wszakże i musiał być posłusznym.
Tomaszek roznoszący ranną kawę, niewiem pod jakim pozorem wziął na się dwa płaszcze żołnierskie i jeden z nich wraz ze wszelkiemi przyborami tego stroju, czapką, butami i t. p. leżał już za piecem. Ku wieczorowi potrzeba było przystrzydz brodę, tak aby się tylko na świeżo ogoloną wydawała, popodcinać wąsy, a na łóżku, na wypadek gdyby kto zajrzał, ułożyć z słomy wziętej z siennika bałwana odwróconego do ściany, który miał na niejakiś czas wyobrażać więźnia. W czasie godzin przygotowania, Nikifor był na straży, a po południu w chwili ucieczki, on miał stojącego w kurytarzu żołnierza zagadać, gdy więźniowi dadzą znak do wyjścia. Dzień chwilami ciągnął się leniwo, to znowu leciał jak strzała, zdawało się, że na przygotowania nie wystarczy czasu. Obiadu przyniesionego przez żołnierza nie tknął, chcąc się go zbyć prędzej, po obie-