Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bólem, to egzaltująca się bohaterskiemi poświęcenia myślami, zdrętwiała, wreszcie wzbudziła w sobie odwagę do walki tem trudniejszej dla jej charakteru, że się bez fałszu, udawania i podejść obejść nie mogło... Napróżno ciotka starała się ją powstrzymać, obiecując ze swej strony wszystko możliwe, Jadwiga nikomu tego co za swój obowiązek uważała, powierzyć nie chciała. Obie kobiety złamane, załzawione rozeszły się ledwie nad rankiem, ale świtający dzień zastał jeszcze Jadwigę jak osłupiałą, siedzącą na łóżku z rozpuszczonemi włosami. W ciągu tych kilku godzin przeszły jej przez głowę przypomnienia wszystkich cudownych z więzienia uwolnień; a żeby się obeznać z cytadelą, rzuciła się do pamiętników Gordona, do Rufina Piotrowskiego... Po długich rozmysłach nabrała przekonania, że żelaznej woli nic się oprzeć nie może, że z za murów i straży wyswobodzić można, gdy się wyswobodzeniu chce poświęcić, ale zarazem powiedziała sobie, że trzeba być chłodną, mężną i zamiast łez bezsilnych zmódz się na obrachowane czyny. Ta walka z naturą niewieścią była najcięższą dla Jadwigi, potrafiłaby wściekle rzucić się na oprawców, ale się im uśmiechać, ale kłamać usty i obojętnością,