Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

być prawie dla Jadwigi niegrzecznym, na jej błagające wyrazy odpowiedział żywo i szorstko:
— Ale niechże się też pani mną nie opiekuje, błagam i proszę! Co dziś znaczy człowiek jeden wobec ogółu, czy to o mnie myśleć należy, kiedy nas wszystkich do ofiary powołuje ojczyzna? Przyznam się, że mi nawet przykro, iż się tak obwarowałem od wypadku, który tysiące godniejszych co chwila spotkać może. Proszę pani ani słowa o tem.
Jadwiga zarumieniła się, ale przywykła do podobnych dziwactw, odpowiedziała prawie z pokorą, podając mu rękę:
— Daruj-że mi pan i pozwól przyjaźni być tak gorącą jak powinna.
Karol z kolei zawstydził się swego znalezienia i jemu stanęły łzy w oczach, ale nim miał czas przemówić, podszedł służący do Jadwigi z miną tajemniczą i szepnął jej, że jakiś żołnierz czeka na nią w sieni.
Pod rządem moskiewskim wystarczy widok munduru, ażeby ludzi przestraszyć; ci obrońcy ojczyzny groźniejsi są pewnie we własnym kraju jak wobec nieprzyjaciela.
Samo wspomnienie żołnierza w chwili, gdy jej o niebezpieczeństwie Karola znać