Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trzeba. A pogaństwa te były wszelakiego rodzaju, w piersi bałwochwalców było wierne dla Ojczyzny uczucie, ale z nim walczyły to pragnienie złota, to przywiązanie do jakiej takiej władzy, to obawa rewolucyi, to bojaźliwość i płochość.
Salon Jadwigi i przez stosunki jej familijne i jako milionowej dziedziczki, był naturalnie otwartym dla mnóstwa osób, które nie będąc ani czerwone ani białe, chodziły popielato. Jadwiga tych szarych i zimnych podjęła się nawracać, uczyniła sobie z tego zadanie. Nie unikała więc ani tych domów, w których na cały ruch dzisiejszy po cichu sarkano, ani zamykała drzwi swych tym, co obojętnością grzeszyli. Poczciwe jej serce, z prawdziwem wzniosłem chrześciańskiem uczuciem wierzyło w nawrócenie wszystkich, aż do kata, który wieszał, i sędziego, co wyroki podpisywał.
— Jest to tylko rzeczą czasu — mówiła — wszakże od młodego promyka rozszerza się ogień wielki, suchsze gałęzie płoną kaprzód, gdy wilgotne schną jeszcze, na ostatek i ci ludzie zmokli i ośliźli, co dziś tylko syczą, zapalić się muszą. Z tą głęboką wiarą szła niezachwiana swoją drogą, choć często w jej salonie najsprzecznjejsze spotykały się żywioły.