Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Para czerwona.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obskoczono kościoły w dzień Kościuszkowskiej rocznicy, padło mnóstwo ofiar, ale obok nich Gerstenzweig i Lambert. Ta noc w katedrze świętego Jana należy do najwspanialszych obrazów epoki; było to coś jakby z czasu tatarskich najazdów odnowionego, gwałt w cywilizowanej Europie niesłychany. Pijane żołdactwo, urągające się świątyniom, napastujące niewiasty, te godziny oczekiwania na śmierć, spędzone przy katafalku, w kościele, nie są do opisania. Uroczyste zamknięcie wszystkich kościołów, które potem nastąpiło, dźwignęło znowu ducha na wyżyny. Środek, który miał powstrzymać, rozżarzył...
Moskale już powinni byli przekonać się, że temi pospolitemi sposoby maleńkiemi wcale sobie nie poradzą, ale ich władze umysłowe na nic innego zdobyć się nie mogły. Wracali jak owe biblijne stworzenie do dawnych błędów, krążąc w tym kole błędnym, z którego wyjść nie umieli, jedynym ich środkiem guwernamentalnym zawsze był bagnet.
Gdy z ich strony słabość jest oczywistą, sprawa narodowa zyskuje codziennie, umacnia się, rozpotężnia, odrzuca wszelką zgodę z nieprzyjacielem.
Właśnie w chwili, gdy po tych wypad-