Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/496

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

piały, przybity, niezdolny do niczego, a prezes nawet, dowiedziawszy się o tém jak cierpiał, wcale go nie powoływał do siebie.
Potrzebował czasu, by się wypłakać i zapomniéć, że znowu był na świecie sam jeden. Sekretarzowa, którą dalecy krewni powoływali, oddaliła się téż wkrótce.
Stan umysłu Bernarda poniekąd potém wytłumaczył go przed prezesem, gdy zażądał uwolnienia od obowiązku... Zpoczątku pryncypał chciał tylko na urlop zezwolić dla wypoczynku, aby go przy sobie zatrzymać. Ale Bernard stanowczo oświadczył, że pozostać nie może.
Sprawa pani Oporowskiéj właśnie przyszła nie na stół, bo nikt o niéj nie wiedział, ale pomiędzy prezesem a hrabiną Maryą toczyła się pocichu.
Sam hrabia znalazł właściwém od niéj się usunąć. Z delikatnością i taktem niewieściem hr. Marya zagaiła ją, łagodnie napozór, ale stanowczo. Dała poznać, iż doskonale jest oświadomioną, że żadne tłumaczenie przekonaniem jéj zachwiać nie zdoła.
— Mój mąż — dodała — nie chciał z panem sam mówić o tém, znajdując że mnie to będzie łatwiejszém. Mogłeś się omylić, prezesie; masz wiele na głowie. Powołaj kogoś na pośrednika; nie dopuść, aby tak blizka krewna żaliła się na ciebie przed ludźmi, którzy pewnie jéj wezmą stronę.