Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/477

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wszystkich małych dogodności, jakie mógł uczynić Bojarskiemu prezes, chętnie i z łatwością, uprzedzając żądania, starał mu się dostarczyć. Pensyą po miesiącu już sam dobrowolnie powiększył. Mieszkanie rozszérzono, aby Tomcio miał gdzie pobiegać.
Cała kancelarya prezesa była już przekonaną, że Bojarskiego nic w świecie ztąd wysadzić nie zdoła i nadskakiwała mu, jako faworytowi, którego jedno słowo ważyło wiele.
Zdawała się więc jasno zarysowywać przyszłość; ale Bernard pozostał smutnym. W tém życiu, pozbawioném troski o chléb powszedni, brakło żywiołu, coby je dla niego znośném uczynił.
Mechaniczne zajęcie odrętwiało umysł. Gdy prezesa nie było, zajęcia się mnożyły i nie dawały ani chwili spoczynku; gdy powracał, powoływano do niego w godzinach różnych, niespodzianych, a praca umysłowa stawała się niemożliwą.
Tych miłych wieczorów, jakie za życia matki spędzał Bojarski w towarzystwie przyjaciół, jedno z nim mających zadanie, tych rozpraw o zadaniach sztuki, o metodach, o nowych prądach, o zjawiskach w piśmiennictwie — tych marzeń poetyckich, które osładzały najczarniejsze godziny — brakło Bojarskiemu.
Rzadko bardzo przyszedł kto do niego z dawnych znajomych. Grochowski się zjawiał, więcéj