Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

plarz, siadł rozcinać go i czytać, trafił na próżnie, na omyłki poczwarne i rozpacz go ogarnęła. W piérwszéj chwili chciał ostatnim groszem wykupić obrzydliwe wydanie i spalić je. Rozchorował się. List do pana Teofila, błagania, wymówki, ledwie zdołały na nim wymódz dwie stronice sprostowań błędów druku. Ale któż sobie zadaje pracę poprawiania książki, nim ją czytać zacznie?
Całą tę rozkosz oglądania własnego dzieła w szacie, zapewniającéj mu ludzką tak zwaną nieśmiertelność, zepsuły te monstrualne eliminacye i błędy. Bojarski zżółkł, zbiédniał, uczuł się upokorzonym i przybitym.
Książka tymczasem poczęła krążyć z rąk do rąk i — jak przewidywano, zrobiła wrażenie wielkie.
Nie dopatrzono się luk w tekście, nie zważano na druk niedbały; pochwycono naprzód w rozprawach to, co w nich było najzuchwalszém, najśmielszém, najmniéj spodziéwaném, a najłatwiéj podległém krytyce.
Chwalono ogólnie, przyznawano talent, ale zarzucano autorowi zarozumiałość, targanie się na świętości, przypisywano mu cel tajemny, mogący cień rzucić na człowieka. W pismach, które się niekiedy zajmowały literaturą i sprawozdaniami, piérwsze wzmianki o rozprawach były suche, zi-