Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nowił jednak być cierpliwym, nie zrażać się i.... poszedł na egzamin.
Dla obu stron rezultat jego był wątpliwym. Bojarski miał zasady, od których odstąpić nie mógł; hrabina, w wielu rzeczach różniąca się od niego zdaniem, aforyzmów jakie głosiła nie dozwalała poddawać pod roztrząsanie.
Jednakże Bernard miał w sobie coś tak sympatycznego, poważnego, obudzającego zaufanie, jednającego szacunek — że zaproponowano mu trzymiesięczną próbę, ze znakomitém téj straty czasu wynagrodzeniem, jeżeliby się próba nie powiodła.
Po upływie trzech miesięcy, hrabina miała zdecydować o przyszłości. Czas ten zdawał się dostatecznym do poznania człowieka, a zakrótkim, aby szkodliwy wpływ mógł wywrzéć na dziecko, w najgorszym razie.
Ponieważ hrabina znaczniejszą część roku miała spędzać w Warszawie, Bojarski wymówił sobie godziny dla widywania się z matką, a w duchu sama pani powiedziała sobie, że mogłaby jéj nawet dać skromne w pałacu mieszkanie.
Chłopaczek, którego miano powierzyć Bernardowi, hrabia od kolébki, miał pradziadowskie imię Gwalberta. Była to śliczna laleczka, miła, układna, słodziuchna i w całém znaczeniu wyrazu paniczyk.