Strona:PL JI Kraszewski Od kolébki do mogiły.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czycielski jest dla mnie zamknięty, muszę się ograniczyć prywatnym. Dotąd nic mi się nie trafiło...
Hrabia zadumał się chwilkę.
— Odwiedź-no nas — odezwał się. — Moja żona, która kilka razy pytała o ciebie, rada będzie swemu lektorowi. Żyjemy bardzo osamotnieni i cicho.
Wpomniał potém Wrońca, którego nie widział oddawna, i tak się rozstali.
Z odwiedzinami u hrabiostwa niebardzo pośpieszył Bojarski. Zajęty swém położeniem, losem matki, troskami powszedniemi, nie miał ochoty szukać rozrywki.
Wczasie tych wypadków, w których tyle nowych postaci zjawiło się na bruku, że w ich tłumie dawne utonęły, piękna Klarcia zupełnie zniknęła z oczu Bernardowi, który nie przestał wzdychać do niéj, bo piérwsza miłość, jakąkolwiekby ona była, zostawia po sobie nigdy zatrzeć się niedającą bliznę.
Wiadomości, jakie o niéj mógł zasięgnąć, brzmialy najsprzeczniéj. Matka jéj nie widywała, wyemancypowała się zupełnie.
Natychmiast po wypadkach, które i teatr dotknęły, gdy przyszło do nowéj jego organizacyi, balet stanął na piérwszym planie.
Bojarski (który nigdy teraz nie bywał w tea-