Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tka istotnie sobie bliskie pokrewieństwo przypomni.
Wyobrażał sobie, gdy niedziela nadeszła, że znowu z lektorką tylko będą sami i przykro mu się zrobiło, postrzegłszy na kanapie siedzącą przy ciotce, dobrze mu znaną — pewną bogatą, niemłodą, wielce oryginalną pannę na wydaniu, która pomimo miljona doszła do lat czterdziestu nie znalazłszy mężczyzny, któryby się do jej ręki posunąć odważył.
Ponieważ mu ją już dawniej swatano, uderzyło go to nieprzyjemnie, iż ciotka ją, jakby w myśli pewnej, zaprosiła.
Panna Klotylda D... zwana Klosią, była osobistością znaną powszechnie. Sierota, bez rodziny prawie, pani siebie i znacznego majątku, z twarzy nie brzydka, choć zwiędła już, panna Klotylda zdawała się nie myśleć o zamążpójściu, była spokojną, urządziła sobie życie jak najznośniejsze — i śmiałkom, co się do jej ręki jeszcze ważyli posuwać dawała odkosze niemiłosiernie...
Nieco otyła, rumiana, zdrowa, ubrana niewykwintnie, zawsze ze szkiełkiem w ręku, bo wzrok miała krótki — czytała wiele, zabawiała się malowaniem, układała zielniki, wychowywała sierotki a w towarzystwie miała tak śmiałe sposoby wyrażania się, że w podziw wprawiała tych, co ją nie znali...
Na co ją Winnicka zaprosiła? — mówił sobie Aureli od progu — i gniewał się, ale obiecy-