Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wali. I on miał dla tej kobiety pewną wdzięczność, iż go nie odpędzała tak jak reszta rodziny. Winnicka zbliżyła się ku niemu i głosem łagodnym, serdecznym, starała się wlać pociechę i otuchę...
— A — nie zapominaj pan o mnie — dokończyła widocznie poruszona... — Proszę...
Nieśmiała dodać — jak o ciotce, ale już miała to przyznanie się na ustach. — Coraz skłonniejszą była w tym sierocie widzieć dla siebie przeznaczone dziecię...
Aureli wybiegł szepcząc w duchu...
— Lepsza ona przecie od wielu innych.
Tegoż samego dnia, gdy jeszcze błądził rzucając bilety, napadł na niego czatujący Barszewski. Jemu odjazd przyjaciela nastręczał doskonałą zręczność zaproszenia kilku osób na wieczór, które starał się przekonać, że Żabca wypuścić bez uroczystego pożegnania nie godziło się.
Wszyscy się na to zgadzali. Referendarz i Korjatowski, mnóstwo mniej wybitnych towarzyszów dawnego żywota... popierali tę myśl żywo...
Aureli zaproszony — mając powód opóźnienia wyjazdu, podziękował, ale — przyjął... Zyskiwał na tem dni parę.
Zrazu Barszewski myślał o bardzo skromnym wieczorku u siebie, ale drudzy chcieli mieć także czynny udział w uznaniu zasług tego człowieka, który tyle wieczerzy i objadów dysponował dla nich i zjadł z nimi. Stanęło tedy na wieczerzy składkowej w resursie. Kilku jednak „śmielszej