Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

paścią niezmierną, nad którą przybywszy królewicz jął medytować co począć.
Wracać? wstyd — przejść? nie ma sposobu, objechać nie można... Jęli tedy radzić wszyscy, Motylica, żeby skrzydła ludziom i koniom poprzyprawiać, Paliwoda, żeby drew narąbać i przepaść zarzucić niemi, Maruda, żeby poczekać aż sama powoli zasunie się od brzegów, Waligóra, żeby dziurę zakląć... Liziłapa wotował, aby Najjaśniejszy panicz nikogo nie słuchał mając rozum wyższy nad wszystkie ludzkie rozumy... I rzekłszy to pocałował kraj jego surduta choć był powalany błotem.
Tymczasem słońce zaszło i zanocowali tu, a Rumianek raz pierwszy stęskniwszy się dobył źwierciadełka i zajrzał w nie, aby zobaczyć co robią w domu. Powierzchnia jego była czysta, postrzegł w nim naprzód ojca jegomości w ganku Stołpeckim na zamku, z nogą na nogę założoną drzemiącego, matkę u kądzieli zamyśloną, a Lalę zapłakaną z rączkami założonemi i oczyma czerwonemi. Ćwieczek łatał stary bót i trzymał nóż w zębach, — nowego bowiem obówia nie robił, ale miał to sobie za największą sztukę, z nic wartych obdartych chodaków, nowe i śliczne wysztukować tak umiejętnie, że nikt ich od najprzedniejszych babylońskich rozpoznać nie mógł.
Patrząc na Lalę smutno się zrobiło Rumiankowi, tęskno, przykro, i mało nie zapłakał za Stołpcem, pytając się siebie dla czegoby go i po co opuścił, gdy tam miał pokój i szczęście, wszystko czego potrzebowało serce, czego pragnęła dusza?
Tym dumaniom sen koniec położył, a nazajutrz rano kazano konie posiodłać i dobrze popodpinać, i królewicz widząc przepaść przed sobą świsnął na Jagę, aby w pomoc ze starem przybywała doświadczeniem.
Czarownica zjawiła się na miotle żeglując przez powietrzne szlaki, czerwona od zmęczenia i zdyszana.
— Jak przepaść przebyć? zapytał jej Rumianek, — jest-li sposób?
Poszła stara nad brzeg miotłą się podpierając, po-