Strona:PL JI Kraszewski Metamorfozy.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

węzła rozwiązać nie umiejąc cierpliwie, wszystkie plątał i rzucał. Umysł jego czego nie pochwycił od razu, omijał, cofał się przerażony, a nie przemódz pracą wytrwałą nie potrafił. Widać już z tego było, że Teofil na świecie mógł odegrać rolę bardzo świetną, bo więcej umiał od ogółu, ale nic nie mógł dokazać wielkiego, dla braku wytrwałości i porządniejszych studjów. Tak się to przynajmniej wówczas zdawało, kochano go bardzo, ale zawczasu ubolewano nad jego losem.
Biedny Teofil kochał się trochę w Rózi, w Mani i Ziuni, w pannie Telesforze nawet i w Frani córce piekarza, jak w naukach i sztukach, to jest do pierwszej kwaśnej minki; miłość jego choć wybuchała gwałtownie, trwała krótko i przeradzała się w najzupełniejszą obojętność.
Dziwniejszem dla wszystkich było, że Baltazar zimny i wyrachowany w każdym kroku, chociaż taił się niezmiernie, zdawał się czułą skłonność ku Frani piekarzance hodować, czyniąc z niej pono ideał przyszłości, która dotąd obchodziła się bez niewiasty. Odkryto tę słabostkę podtatusiałego medyka przypadkiem, a Longin pierwszy ją wyszperał. Przechodząc koło sklepiku piekarza, do którego jak się zdaje wstąpił w myśli kupienia bułek raz i drugi Baltazar, uczuł się pociągniony nieznanym sobie urokiem, i coraz częściej go nawiedzał. Uważano, że niekiedy dłużej nad potrzebę zatrzymywał się na rozmowie z niemeczką. Przyszedł w ten sposób do poufałej znajomości z piekarzem, odwiedzał go wieczorami i zastrzągł nie obraniając się namiętności, której już skutki obliczyć wprzód musiał. Nikt mu nie mówił, że go odkryto i posądzano o widoki matrymonialne, on sam nie bardzo sobie może zdawał sprawę z tego do czego niebieskie oczy Frani łysinę jego doprowadzić mogły, ale nie zwyciężony rachmistrz, po cichu wszelkie możebności i następstwa przez plus i minus wcześnie wyrównoważyć musiał.
Przeszły nareszcie te lata nauki tak skoro, tak niepowrotnie, że żal po nich zrodził się prawie z kłopotu, który je otaczał, a każdy uniósł wspomnienie drogie