Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/971

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
191

przykląkł przed marmurową kobietą, która ani zadrżała.
Ta dziwna zmiana roli doradzcy na pacjenta, nie zmieszała ją, przypomniała dawne dzieje, nie rozgniewała wcale, uśmiech tylko, jak wiaterek wiosenny, przebiegł po ustach smutnie zaciśnionych, obejrzała się bacznie.
— Wstań pan, — rzekła, — mówmy rozumnie.
— A! pani! przynajmniéj ja w téj chwili do tego niezdolny jestem.
— Pan się łudzisz, ja jestem stara, ja nie mogę wzbudzić miłości.
— Namiętność.
— Tak, występną i chwilową, serce mam wyschłe od bólów przeszłości, dać go nie mogę, brać go nie warto.
— Pani....
— Słuchaj pan i nie gorsz się, Bóg prędzéj przebaczy szał momentalny, niż występne życie.
I żywo powstała z krzesła, prawnik tak był zmieszany, że zrazu nie zrozumiał dobrze, a rozmyśliwszy się nieco, ośmielił się rękę po-