Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/851

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
71

wszystkie sprawki piekielnym ogniem bengalskim umiał oświecić.
Skutek téj historji był łatwy do przewidzenia, Zeżga zakipiał.
— I jakże takiego łotra świat cierpi! — zakrzyknął, — jakże go ziemia nosi! więc nie ma ktoby mu jak psu wściekłemu w łeb wypalił.
— Za toby każdy odpowiadał jak za proste morderstwo, — rzekł Pobracki.
— Ale są sądy! prawa!
P. Oktaw ruszył ramionami, znacznie się uśmiechając.
— Więc ten łajdak będzie niewinną prześladował kobietę, dziecko gubił, ludzi bezbronnych odzierał i posługiwał się niemi, i nikt nie śmie mu....
Tu słów zabrakło porucznikowi.
— Otóż to wasz świat, — krzyknął rzucając fajkę, którą rozbił w druzgi o podłogę, — otóż to ten zachwalony wasz porządek i sprawiedliwość społeczna, otóż to wasza uczciwość i honor! Każdy się boi łotra, każdy mu się uśmiecha, podaje rękę i zdejmuje przed nim