Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/807

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
27

Nie zbywało już na dobrych chęciach Kirkuciowi, ale czém i na czém tu bytu pisać, kiedy miejscowy kałamarz stojący na biórku, tém się tylko różnił od piaseczniczki, że w nim było więcéj pyłu niż piasku, gdy w niéj znowu piasku więcéj niż pyłu.
Pióra także, których było niegdyś dwa, jedno z długą grzywą, drugie krótkie i ucięte, dawno zostały niewłaściwie zużytkowane, pierwsze do oczyszczenia fajki, drugie do ścierania pyłu i oba miały fizjonomją kominiarzy. Trzeba więc było zadzwonić, bo i papieru brakło, a na papierosowym pisać nie sposób.
Posłano po nieodbite materjały. Kirkuć zasiadł z wielką powagą, a kapitan popiwszy, począł, nie bez wielkiego wysilenia, dyktować.
Scenę tę dyktowania znajdziecie we Fredrze, każdy z nas ją pamięta, tém się tylko różniła tamta od naszéj, że Kirkuć zajęty wspomnieniem Justysi i nadzieją kolacji, nie dosłyszał; Kapitan coraz co nowego dyktował, często nie kończył, bo mu się zdawało pomyślawszy coś, że to już powiedział, potém trzy